wtorek, 24 lipca 2012

muzyka słońca

Narastające dęciaki. Tego mi brakowało w polskim ska, kiedy jeszcze więcej tego typu klimatów przewijało się przez moje skromne progi. Akurat Madness bardzo mało słuchałem, ale kiedyś wpadła mi ta płytka w ręce. W zasadzie wpadła w progi Radia Fabryka, gdzie ględziłem w eter. To był kawałek na upały. Zresztą często przewijał się w na antenie. Przywołuje wspomnienia.



Z polskiego ska przemawiał do mnie zdecydowanie ten toruński skład. Powiązany ze wczesnym Good Old Days za sprawą Bobasa. Kapitalna to była ekipa.


No i najlepsza odsłona ska, bo ta podkręcona, punkowa. Tutaj w wersji nowoorleańskiej. Mad Caddies w najlepszej formie.


Odrobina wakacji. Ot, taka namiastka w rozgrzanym do czerwoności mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz