czwartek, 10 stycznia 2013

Bądź tym kim chcesz być

To jeden z tych zespołów, które potrafiły utrzymać swój kręgosłup. Po podpisaniu kontraktu z wielkim molochem na szczęście nie zaczęli śpiewać tylko pięknych, słodkich, ckliwych piosenek. Oglądam właśnie teledyski Rise Against. Każdy z ich kawałków na który się natykam to historia. Czasem może przypominająca te mądrzejsze hollywoodzkie filmy. Ogląda się je dobrze, ma się wrażenie, że przekazują cos ważnego, ale z drugiej strony czuć, że to jest jednak wielki, filmowy świat. Tak trochę mam z Rise Against. Historie, teledyski, zaangażowanie, ale z drugiej strony, mam poczucie, że to jest świat rock stars - zespołów dużych, niedostępnych, odległych... Tak odległy od tego, którym chcę żyć.
Jednak jest coś tu magnetycznego, coś szczerego, przekonywującego. Może to, że te historie mają swój sens? Każdy kawałek rzeczywiście jest o czymś. Konkretne historie, konkretne przykłady, konkretne odniesienia do organizacji, sytuacji. Piękny świat zaangażowanych teledysków dużych zespołów. Ot, drobny element sarkazmu.
Homoseksualizm wśród młodzieży to temat tabu. Stworzony z betonu najwyższej jakości, taki którego zbyt szybko się nie przebije. Co nie znaczy, że nie można spróbować. Dobrze, że powstają takie kawałki. Chociażby po to warto zwrócić na ten zespół odrobinę uwagi.
Rise Against - Make It Stop


wtorek, 1 stycznia 2013

z gramofonem w nowy rok

Wszyscy składają życzenia. Facebook huczy. Profilaktycznie dzwonią wcześniej lub później chcąc uniknąć przeciążonych sieci. Zdrowia, szczęścia, radości, uśmiechu, powodzenia, dzieci, pieniędzy i tak dalej. Wolałbym byśmy jednak uśmiechy sobie rozdawali, ot tak, bez okazji. Co powiecie na życzenia 2, 15 czy 31 danego miesiąca? Dzwoni telefon od kolegi, który z rana mówi: "Jest paskudny dzień, ale życzę Tobie by następne były tylko lepsze". Fikcyjne, niemożliwe? Pewnie tak. Co nie zmienia faktu, że miło o czymś takim pomyśleć i od samego myślenia uśmiech się pojawia i cieplej na duszy.
W nowy rok wchodzę z kilkoma celami, planami. No i też najwyższy czas pokusić się o podsumowanie. Także muzyczne. Rokrocznie przygotowywałem je na potrzeby Soku z Żuka. Brakuje mi tej audycji (o tym to chyba było :)), ale od czego też jest ten blog?
Aha. Od 31 grudnia jestem posiadaczem gramofonu. Czy działa? Nie wiem. Czy posiadaczem szczęśliwym? Chcę go podłączyć, skoro już wylądował u mnie w domu. Mam obawę, że dam się pochłonąć w zbieractwo kolorowych placków z dziurką. Coraz więcej rzeczy jest wydawanych tylko na winylu, lub na cd czeka się zdecydowanie dłużej, albo wręcz wieczność. Okoliczności sprzyjające są. Z drugiej strony nie czuję jakiegoś podniecenia, podekscytowania, nie robię planów zakupowych, nie patrzę z zazdrością i utęsknieniem na zdjęcia kolekcji zamieszczone w necie, więc może winylowa gorączka mnie ominie? Tego się trzymajmy. :)