niedziela, 28 kwietnia 2013

Jak wybić się z warszawskiego rytmu

Warszawa od kilku lat przoduje w kategorii "najkrótsze życie zespołów hc/punk". Może jeszcze rejon lubelsko/puławski może walczyć o prym. Jeżeli jest jakiś zespół, który nagrywa fajną demówkę, daje energetyczne, ciekawe koncerty i pochodzi z wyżej wymienionych regionów to na pewno niedługo się rozpadnie.
Czarzły, Kanwa, Hulk Hogan, Clint Eastwood, Last Item, Slip, który gdzieś przepadł, albo przesiaduje w piwnicy, Burst In, A Birthday Party Band, Grow Weaker i jeszcze kilka kapel, które uleciały z mojej dobrej, acz krótkiej pamięci. Jedno demo, epka, split, kilka koncertów, koniec.
Krótko istniejące (jak na to czym mogło być) Coalition oraz poszatkowany i zdecydowanie za krótki żywot El Bandy to też ciekawe przykłady, choć już odbiegające od powyższego schematu.
Co za powody za tym stoją? Czy to mobilność ludzka, wieczne podążanie za kolejnymi nurtami, konflikty personalne i brak dotarcia, zwykła zabawa z konwencją bez potrzeby robienia kolejnych kroków? Nie wiem. Pewnie w wypadku każdego zespołu mogłoby być tu coś innego. Zresztą nie mnie też oceniać, a trzeba by się podpytać kogoś kto na co dzień ma z tym miastem i ludźmi do czynienia.
Efemeryczność tych projektów oczywiście może być dyskusyjna, bo na każdy podany przeze mnie argument za tym że tak jest, ktoś inny przedstawi tysiąc, który go obali. Więc, żeby uniknąć rabanu powiem, że to gdzieś jest taki mój wewnętrzny zgryz.
Z drugiej strony ktoś kiedyś powiedział: "śpieszmy się kochać warszawskie zespoły, tak szybko odchodzą". Może w takim razie takie mocno subiektywne to jednak nie jest.
Jednak to co jednak skłoniło mnie do napisania na temat Warszawy to nie rozgrzebywanie grobów, a split, który kilka tygodni temu ukazał się na światło dzienne i zespół, który jest z jednej ze stron tego krążka. Mowa tutaj o Hard To Breathe. Byłem przekonany w pewnym momencie, że na tej liście jest miejsce dla tej kapeli. Od kolejny z przykładów: jakieś koncerty, pozytywne recenzje, kiepskiej jakości demo (czy nawet pojedynczy utwór), które jednak pokazuje kierunek w jakim zespół będzie szedł, split z zespołem Death Row wydany przez własną wytwórnię 0-22 Records i gdzieś kontakt nam się urwał. Na szczęście wróżbita byłby ze mnie kiepski.
Krew w żyłach zespołu tętni cały czas. Składanki, EP i teraz coś co podwyższyło mi zdecydowanie tętno. Kolejny split z Death Row. O wydawnictwie na razie nie będę się wypowiadał, bo płytka do mnie jeszcze nie dotarła, ale to co zespół udostępnił na swoim profilu zapętliło się w mojej głowie i towarzyszy mi dość często. Wolny, refleksyjny, emocjonalny (w najlepszym tego słowa znaczeniu) hardcore. Cytując kolegę "nikt tu prochu nie wynalazł". Słychać tutaj i Verse, i Endstand, i przede wszystkim szwedzki Meleeh i pewnie kilka innych klasyków, ale te dwa utwory z siedmiocalówki opanowują mnie w taki sposób jaki uwielbiam, każą mi machać łapami, podśpiewywać pod nosem, wybijać rytm.
Na to wszystko pięknie nakłada się wideo do pierwszej części Awakeing Part. Ujęcia z koncertów i etapów tras. Nic nietypowego, ale jest to połączone z dbałością o szczegóły, które do mnie przemawiają. Nie ma niepotrzebnych ujęć, wszystko jest przedstawione niczym w mglistej atmosferze wspomnień i dzięki temu obraz jest pięknym dopełnieniem dźwięków.
Dokładniejsze zagłębienie w drugą stronę splita zostawiam sobie na inny moment. Jednak także w wypadku Death Row można popatrzyć na teledysk.
Miłego długiego weekendu.
Hard to Breathe:

Death Row:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz