niedziela, 13 listopada 2011

jeden krok w przód, dwa w tył?

Za każdym razem, gdy patrzę na polskie społeczeństwo i myślę, że jakiś postęp jednak jest w obszarze toleracji, respektowaniu odmiennych kultur, postaw, poglądów, to trafiają do mnie takie kwiatki jak komentarze na lokalnym portalu pod ogłoszeniem o Dniu Walki z Faszyzmem i Antysemityzmem. Pod standardowym ogłoszeniem, informacją o jakimś wydarzeniu jest ich kilka do kilkunastu, pod tym było blisko pięćdziesiąt. Z tego znacząca większość to przemyślenia o tym gdzie powinni zostać wysłani Żydzi i ich zwolennicy, próby rozważań nad tym, jak "zdrowa" tkanka większości jest dyskryminowana i zagrożona samymi stwierdzeniami o istnieniu miejszości, albo o czarnych kartach historii (w wypadku tego dnia nawet nie bezpośrednio w naszej). Skąd takie oburzenie i zajadłość? Może z obawy przed zburzeniem idealnego społecznego domku z kart gdzie nie ma miejsca dla innych wychodzących poza ramy ustalone przez większość: białą, katolicką, słowiańską z dziada pradziada?
Na chwilę stałem się uczestnikiem tego marszu. Dlaczego? Z potrzeby serca, z przeświadczenia, że w tym miejscu powinienem być choć na sekundę by dać odpór, choć symboliczny, takim komentarzom. Gdzieś wewnątrz pojawiła się myśl, że jeżeli zaczniemy udawać, że nic się nie dzieje, to kiedyś może być zbyt późno na reakcję. Dużo pracy w tym temacie jest przez cały czas. Choć tej jesieni pojawia mi się wiercące w czasce wrażenie, że po jednym kroku, następują dwa w tył. Oby to było tylko wrażenie spowodowane smutną aurą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz