środa, 12 października 2011

Dominic!


Ten zespół to jeden z powodów założenia tego bloga! Trochę żartuję, ale w kategorii fascynacji ostatniego roku ten zespół wywarł na mnie dość duże wrażenie. Ostatnio usłyszałem, że to, co w screamo miało być powiedziane zostało już zrobione kilka lat temu. Przesady w takim stwierdzeniu oczywiście jest dość sporo, ale fakt faktem, iż nie jest to aktualnie najbardziej rozchwytywana odnoga hc/punk. Może to i lepiej, bo na spokojnie można łapać takie zespoły jak Dominic. Panowie pochodzą z Norwegii. Do wschodniej części Europy na razie jeszcze nie zawitali, płytę dostać u nas jest niemożliwe, ale w tych czasach, sami wiecie: internet, globalna wioska, więc jakoś możemy się na nich natknąć. Warto zerknąć w katalog Denovali Records gdzie są bardzo dobre wydawnictwa tej kapeli takie jak split z The Third Memory (całkowicie przytłoczony przez Norwegów) i album „Nord”. Swoja drogą aktualnie, gdy ta wytwórnia lewituje bardziej w strony mrocznych ciężarów i pokręconych postów, ten zespół jest fajnym rodzynkiem trochę przypominającym dawny obraz katalogu tej wytwórni. Aż szkoda, że nowa siedmiocalówka już jest wydana gdzie indziej.
Wróćmy do zespołu. Złośliwi mogliby powiedzieć, że jest tu nic mniej i nic więcej niż w innych zespołach tego typu. Są melodie i wrzaski, delikatne, niemal post rockowe zagrywki, a to wszystko na mocnych hc/punkowyuch resorach. Niemalże sztampa.
Jednak ten zespół od innych wyróżnia jedna istotna cecha: nerwowa intensywność. Ona wychodzi z każdego kawałka, opanowuje całe ciało, reguluje oddech, ruchy palców, nóg i z każdym rytmem wchodzi głębiej i głębiej. Intensywność, delikatność i punkowe resory – jest dobrze.

http://www.myspace.com/dominicdgb

Słuchanie proponuję zacząć od splitowej wersji kawałka "End of man".

Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz