czwartek, 13 października 2011

No gdzie jest?

Internet daje masę możliwości. Komunikacyjnych, korespondencyjnych, ułatwia życie, ułatwia też by nagle stanąć w centrum zainteresowania świata.
Matt Harding zatańczył głupio. Się nagrało. Poszło w internet i nagle ze zwykłego informatyka stał się TYM od TEGO głupiego tańca. Zatańczył jeszcze raz i jeszcze, jeszcze, jeszcze... Znalazł go sponsor i podrzucił mu trochę kasy. Zjeździł cały świat tańcząc, nagrywając i z tego co wiem robi to dalej. Cieszy się tym, fascynuje innych i pokazuje jak głupią, niepozorną rzecz można obrócić w atut. Pokazuje także jak życie może czasem się ułożyć w zaskakujący wzór.
Fajny filmik. Inspirujący, sprawiający że zaczynam się uśmiechać do siebie, do swoich marzeń, do swoich myśli, o tym że jednak jutro wyjdzie zza chmury słońce. To film na depresję, na jesień, na ten moment gdy wstajesz i w domu zimno, na zewnątrz mokro, a psy i tak chcą obsikać jakiś trawnik. To filmik na moment przed dokonywaniem zmian by uwierzyć, że może ten sens gdzieś jest, nawet gdy go nie za bardzo widać.
Z tą fajną, inspirującą historią tylko ten sponsor mi się gryzie. Ale może gdyby nie on to tej historii i tego postu by nie było...? Nie wiem. Na pewno o wchodzeniu wszelkiej maści firm i zawłaszczaniu przez nie pomysłów, idei będzie innym razem.

Teraz życzę miłego poprawiania humoru:


Jak to nie pomoże to może Stretch Arm Strong i "for the record", albo I Defy i "At first sight"? Te dwa kawałki też dobrze ładują bateryjki.

Inspiracjo! Energio! Przybywajcie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz