środa, 26 września 2012

Przedmieście nadaje

Mieszkamy na na jakimś zadupiastym przedmieściu. Ok, należy do Detroit, ale co z tego? Do centrum jest daleko, do reszty świata jeszcze dalej. Dobrze, że mamy garaż, dobrze, że mamy fajnych starych, którzy nas wspomagają w łupaniu i rozwalaniu kolejnych strun, dobrze, że mamy siebie. Zacznijmy razem grać. Tak wolno? Niee, zagraj to szybciej. Jeszcze szybciej. Ooo tak. Fajnie. Taki Hendrix na sterydach. On mógł robić dziwne rzeczy z gitarą, to my też możemy. On też nie był biały...
To fikcyjna wypowiedź. Nawet nie wiem czy dokładnie zgodna z okolicznościami. Ot, luźna fantazja na temat tego jak mogłyby brzmieć słowa jednego z braci Hackney. Rok 1974. Trzech czarnych kolesi wpada jak można grać dźwięki, które niczym zaraza za kilka lat opanują świat, a jakiś Angol z Londynu będzie na tym zbijał kokosy. Trzech młodych kolesi, którzy chwycili gitary, stworzyli coś własnego, pięknego, łamiąc przynajmniej kilka schematów. Kilka koncertów w garażu, trochę jadu puszczonego w eter, trochę piosenek nagranych w studiu. Świat o nich nawet się nie dowiaduje. Mniej więcej dwadzieścia kilka lat później ktoś odkopuje archiwalia. Okazuje się, że pierwszym punkowym zespołem był Death z Detriot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz